Ewa Bauer "Kruchość jutra"
Kruchość jutra kojarzy mi się z niepewnością, strachem o to, co wydarzy się następnego dnia. To stwierdzenie jest bardzo napawające napięciem o to, jak diametralnie może zmienić się nasze życie po wschodzie słońca. Nasza bohaterka, do której wracamy w kolejnej części, przekonuje się o tym bardzo dotkliwie, bo Ewa Bauer stworzyła portret kobiety jako matki, żony, partnerki, ale też jako kobiety kochanej złudnie, której droga do lepszego życia wydaje się nie mieć końca. Anna to też kobieta silna, która na pozór mogła powiedzieć, że posiada wszystko, aby czuć się spełnioną. Potrafiła na nowo scalić rodzinę, zawalczyć o nią, by zapewnić dzieciom szczęśliwy dom. Wybaczyła mężowi zdradę, która dla wielu z nas jest wyznacznikiem granicy dopuszczalnej w związku. Z czystym sumieniem stwierdzić można, że poświęciła ułamek swojego życia, wylanych łez dla innych, a w zamian za to otrzymała szereg kolejnych niepowodzeń.
Annie wydawało się, że jedna zdrada męża zakończy jego związek na boku, a tym samym dalej będą mogli budować swoje przyszłe życie. Jednak zgodnie z powiedzeniem, jeśli ktoś zdradzi raz, zrobi to kolejny, a Robert do świętych nie należał. Jeden krótki, dwuznaczny tytuł wystarczył, by sielanka na nowo zbudowanym fundamencie przestała istnieć. Jednak, czy miał on prawo przetrwać? Myślę, że nie bo relacje budowane na braku szczerości i wierności w końcu ulegają rozpadowi. Taka sytuacja pokazuje nam jak nietrwała i krucha jest nasza przyszłość. Robimy dalekie plany, nie widząc często, że to, co jest teraz pomału, przecieka nam przez palce niczym piasek na plaży. Związek małżeński tych dwojga kończy się burzliwie przed sądem, a na drodze Anny staje Michał, czy będzie, w stanie skruszyć lód jej serca, którym ono tak boleśnie obrasta?
Muszę przyznać, że pierwsza część nie przypadła mi do gustu, jak ta. O poprzedniej przeczytać mogliście dzięki Annie, która recenzowała ją na blogu. Każda z nich jest niewielka i nie skupia się na przekazaniu jak najwięcej treści, ale na stronie psychologicznej. Główne skrzypce odgrywa tu Anna i to ona jest przez autorkę faworyzowana. Mamy poznać jej emocje, odczucia, reakcje na bodźce, które dostarcza jej najbliższe środowisko. Ewa Bauer nie pokazuje nam idealnej kobiety, ale postać przeciętną, ogarniętą wieloma problemami, troskami, która posiada niedoskonałości, pragnie kochać i być kochana. Muszę przyznać, że o tym czyta mi się najlepiej, o osobie, która równie dobrze mieszkać może obok mnie, ja jestem łakoma, by poznać ją, wejść do życia z butami i zaznać tej historii. Zbyt wiele ostatnio przejadłam się ideałami, bogactwem, szczęśliwym zakończeniem. Tu otrzymałam tragizm, tragizm polegający na zwykłym, codziennym życiu, które wcale nie jest tylko w kolorowych barwach.
Myślę, że książka przeznaczona jest dla osób dojrzałych, które pragną spotkać w literaturze życia podobnego do swojego, zobaczyć, że nie tylko oni mają problemy. To książka dojrzała, smutna, ale bardzo dobra, którą z czystym sumieniem mogę polecić. Skłania do refleksji, pozostawia w głowie wiele myśli i wydaje mi się, że o to właśnie chodzi w dobrej lekturze.
Moja ocena: 7/10
Patrycja Łazowska
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina.
Przyznam szczerze, że nie ciągnęło mnie do tej serii, ale teraz mam na to coraz większą ochotę.
OdpowiedzUsuńPierwsza część do mnie nie przemówiła szczerze mówiąc, druga była już okey ale zobaczę co stanie się przy trzeciej ;-) Szkoda było mi opuszczać serię, skoro jest krótka, a wszystkie stoją na półce. ;-)
UsuńNie znam serii, ale myślę, że sama z ciekawości bym się przekonała, czy by mi się spodobała :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com