Często usłyszeć można między wierszami w kawiarni czy w parku na ławce jak serdeczna przyjaciółka radzi drugiej, aby ta przypadkiem nie wchodziła drugi raz do tej samej rzeki, bo zasługuje na kogoś innego. W lokalu przy barze kolega poklepuje kumpla mówiąc, że ten nadal kocha swoją byłą, bo przecież stara miłość nie rdzewieje. Koledzy z klasy spotkali się po latach nie mogąc od siebie oderwać wzroku, a przecież za szkolnych lat tak bardzo się nie lubili. On ciągnął ją ciągle za włosy, a ona na niego skarżyła. Istnieje wiele scenariuszy na dowód tego, że czasem potrzeba czasu, by pewne uczucia mogły rozkwitnąć. Często ludzie doświadczeni po latach mówią, dlaczego od razu nie mogliśmy zostać razem, tyle czasu bez siebie zmarnowaliśmy, ja rozwódka, ty wdowiec, przecież mogliśmy razem.. No właśnie, a jak było w książce Krzysztofa Piotra Łabendy?
Piotr Bonerski to główny bohater książki, którego poznajemy w momencie, gdy jest już dojrzałym mężczyzną, z pokaźnym bagażem doświadczeń i wspomnień, do których bohater często powraca zabierając nas do wyśnionego Paryża. Jako czytelnicy przechodzi przez etapy życia Bonerskiego próbując zrozumieć jego niecodzienne podejście do śmierci żony, poczucie ulgi, które zaczęło mu towarzyszyć. Z każdym krokiem zaczynałam go rozumieć, współczuć, ale także uważałam, że jako mąż powinien z szacunkiem podejść do zmarłej żony, godnie przejść, choć krótkotrwały okres żałoby bądź nosić ją w swoim wnętrzu. Mimo nieszczęścia, jakie mu czyniła każdego dnia, to i tak powinien podziękować.
Po śmierci Ewy Piotr postanawia oddać jej wszystkie rzeczy, aby wspomnienia po niej wyparowały jak zapach jej perfum na ubraniach. Wrócił do rytuału noszenia pierścionka z cykorią, którego sprzed lat zamknął w pudełku.
"Pierścionek z cykorią" to książka poruszająca, która pokazuje trudne relacje małżeńskie, rozmyślania nad prawdziwą miłością i jej sensem. Nie znajdziemy tu ckliwego romansu, szczęśliwego zakończenia czy burzy emocje, ale spokojne dryfujące po naszym umyśle uczucia mężczyzny.
Moja ocena: 8/10