Janusz Leon Wiśniewski "Wszystkie moje kobiety. Przebudzenie"


O Januszu Leonie Wiśniewskim słyszałam naprawdę dużo. Wydawało mi się, że poziom, jaki reprezentuje wraz ze swoją twórczością, jest naprawdę wysoki. Nie pomyliłam się, bo sposób, w jaki napisana została książka, jest wyszukany oraz wymagający skupienia przez czytelnika. Ma to jednak swój klimat w zasadzie, dzięki temu historia opisana na kartach jest wartościowa, niebanalna. Chociaż to było moje pierwsze spotkanie z Wiśniewskim, to uważam, że jego książki warte są zwrócenia uwagi. Wyczuwa się w nich dojrzałość, świadomość poruszanych tematów, które są mało spotykane w dzisiejszej literaturze. Myślę także, że nadal żyłabym w braku świadomości o tak wspaniałym autorze, gdyby nie pewien post o poszukiwaniu recenzentów właśnie do tej propozycji. Postanowiłam zaryzykować, bo już sam tytuł wydaje się intrygujący i nie ujawnia do końca, o czym będziemy czytać.


"Nie radził sobie z bezradnością. Od dzieciństwa nie potrafił. Proszenie kogokolwiek o pomoc było i do dzisiaj jest dla niego okazaniem nie tylko słabości, ale i rodzajem podległości."

Przenieśmy się zatem do Amsterdamu, gdzie może nie rozpoczyna się akcja, ale za to właśnie tu skupiają się najważniejsze wątki i fakty. Główny bohater to mężczyzna bardzo przystojny posiadający wysoki status społeczny niestroniący od pięknych, a zarazem inteligentnych kobiet. Jako naukowiec odnosi szereg sukcesów, jednak życie prywatne pozostawia wiele do życzenia. Rozwiódł się, a poza tym nigdy nie zostaje na długo w stałych związkach. Każda kobieta, którą spotyka na swojej drodze, zostaje przez niego porzucona. Porażkę ponowi również na linii ojcostwa, bo niestety jego młoda córka musi być świadoma poczynań swojego taty.

Mężczyzna budzi się po sześciu miesiącach bycia w śpiączce. Nie ma pojęcia, co się stało i jakim cudem nagle znalazł się w tak ogromnym oddaleniu od swojego miejsca docelowego. Szokiem dla wszystkich staje się fakt, że żadne z jego komórek, czy zmysłów nie zostały uszkodzone, a on znajduje się w tak dobrym wręcz świetnym stanie. Nie brak mu ciętego języka, który czasem się pląta i mówi niekoniecznie po polsku. Mimo tylu tak dobrych wiadomości najistotniejszy wydaje się fakt o tym, że przez ten czas przy jego łóżku trwały kobiety, które niegdyś tak bardzo zranił. Zaczął on analizować, dlaczego mimo tylu ran one teraz postanawiają wrócić, martwią się. Każda z nich niesie za sobą jakąś niedokończoną historię, różne wspomnienia. Zastanawia się, skąd lekarz miał ich zdjęcia, a one dowiedziały się o jego pobycie w klinice. Czyżby chciały się zemścić?


"Zachłysnął się wolnością i nie chciał odstąpić nikomu ani jej kawałka. Bycie z kimś zawsze wiąże się z kompromisem czyli tak naprawdę z rezygnacją z części swojej wolności."

Kulminacyjnym momentem, który sprawił, że książka przypadła mi do gustu była chwila, kiedy bohater rozpoczął analizę swojego życia. Muszę przyznać, że nie od dziś doszukuję się w książkach, ale też na co dzień ludzkich zachować w codziennych sprawach. Zazwyczaj każdy z nas reaguje na podobne sprawy inaczej. To jest piękne, bo pokazuje naszą różnorodność. W książce jest to o tyle bardziej wymagające, bo sami musimy to zinterpretować, wyobrazić sobie ludzkie zachowanie i samego człowieka po samym opisie, jakim nam dano. Nasz bohater dochodzi do wniosku, że jego życie tak naprawdę biegło swoją własną drogą gdzieś obok niego. Czas przelatywał przez palce, a on był w tym wszystkim bierny, nie spełnił się. Dodatkowo zaczyna patrzeć na śpiączkę, jako próbę uświadomienia mu, że teraz mogłoby się wszystko skończyć, jednak dostał drugą szansę, by zatrzymać się, dokonać refleksji i zmienić swoje życie na bardziej wartościowe.

W końcu jego myśli zbiegają do kobiet, kobiet z wyglądu bardzo różnych. Każda miała inną figurę, kolor włosów, charakterystyczny wiek. Jedne były starsze tknięte piętnem czasu, a inne zaś w wieku jego córki. Dotykał je, a one się mu poddawały, kochały go i pragnęły. Jakby czuł się on, gdyby dojrzały facet w pełnym wieku dotykał jego córki? Wszystkie różniły się temperamentem, uczuciami i charakterem. Delikatne, ostre, miłe i z ciętym językiem — z każdą miał inne, unikalne wspomnienia. Kobiety były jego słabą stroną. Kochał je posiadać, bo stałe związki nie wchodziły w grę dlaczego? Co stało na przeszkodzie, by się ustatkować? To zagadka jego umysłu. Stabilny związek pełen miłości, dobra praca przecież to marzenie wielu mężczyzn, a on

"Wszystkie moje kobiety" rozpoczęłam czytać, oczekując w weekend na wykłady. Początkowo wydawała mi się kontrowersyjna i mało zrozumiała. Potem wiedziałam, że nie jest ona dla ludzi, którzy nie potrafią stanąć sami przed swoim odbiciem i przyznać się do błędu. Ludzie życie w pewnym sensie na tym polega, by po popełnionych błędach przyszedł czas na refleksję, żal i poprawę. Czytałam ją długo, zaskakująco bardzo, jak nigdy. Jednak nie dlatego, że mi się nie podobała — wręcz przeciwnie. Poruszane w niej wątki, myśli i wydarzenia nie idzie ot tak pozostawić za sobą. W nie trzeba wejść, poczuć je na swojej skórze, pozwolić, by wsiąkły w nas głęboko. Śpiączka jest tu też taką metaforą, zaślepieniem, z którego powinniśmy się wybudzić i działać. Nie wiem, jak na was, ale na mnie podziałało. Polecam serdecznie.

Patrycja Łazowska



Za książkę dziękuje Wydawnictwu Znak. 


2 komentarze:

  1. To jedna z tych książek, które wywołują sporo emocji i zmuszają do refleksji. A takie zdecydowanie warto czytać niespiesznie, przyswajając powoli zdanie po zdaniu. Polecamy wraz z Tobą! :) Świetna recenzja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak uważam... tak często biegniemy do przodu, że zapominamy o tych drobnych lecz znaczących aspektach. Pozdrawiam :-)

      Usuń