Laurelina Paige "Ostatni pocałunek"




Laurelin Paige to bezwarunkowo królowa zagranicznych erotyków. Nie trafiłam jeszcze na kogoś innego, kto swoimi powieściami potrafiłby dać mi coś więcej, co daje Paige. Autorka znana jest w zasadzie tylko z gorących propozycji skierowanych do damskiego grona odbiorców. Charakteryzuje ją nie tylko sam doskonale wykreowany styl, ale także szablony, które tworzy. Każda jej nowo powstała historia jest czymś świeżym, czymś, czego nie znajdziemy w poprzednich jej książkach bądź u innego autora. Mimo że to erotyki, to jednak we wnętrzu każdej książki odnaleźć. możemy piękne słowa, czy relacje. Sięgając po serie Paige, wiem, że się nie zawiodę, a wręcz przeciwne przepadnę z wypiekami na twarzy. "Ostatni pocałunek" to druga część książki "Ostatni dotyk" są one ze sobą głęboko związane, dlatego polecam czytać je razem najlepiej od razu jedną po drugiej, ponieważ część pierwsza kończy się w dość zaskakującym momencie. Wiele osób w tym ja czytało "Ostatni dotyk", gdy jeszcze nie było "Ostatni pocałunek" i aby wytrzymać do premiery musieliśmy wykazać się ogromną cierpliwością.

Laurelin Paige skradła moje serce serią "Uwikłani". Zaimponowała mi umiejętnością zainteresowania czytelnika i utrzymaniem go w poziomie napięcia przez wszystkie części. Tym razem jest dosłownie tak samo. Książkę rekomenduje sama Katy Evans, która również skradła moje serce "Manwhore". Obie te autorki utrzymują wysoki poziom, jeśli chodzi o kulturę w książkach i estetykę. Dbają o to, by czytelnik nie czuł nie smak i obrzydzenie. Umiejętnie przerywają wątek, przechodząc do następnego.

Przechodząc do treści już samego Ostatniego pocałunku, to tu również zachodzą duże zmiany. Emily coraz bardziej przekonuje się do Reeva, a on na kolejnych kartkach powieści przeistacza się w całkowicie inną postać. Wydawać się może, że wszystko trafia na właściwe tory, niestety okazuje się, że Amber wróciła. Dla mnie to jest postać dość kontrowersyjna, intrygująca i sama miałam ochotę wykreślić ją z kolejnych kartek i napisać własne dokończenie. Dlaczego? Moja faworytka Emily pamiętając o układzie z Amber, usuwa się w cień. W tym momencie byłam bardzo sfrustrowana i kilkakrotnie sama klepałam się w czoło. Moim zdaniem to nie była przyjaźń, skoro Amber postanowiła tak strasznie mieszać. Dochodzi tu też zadziwiające zachowanie Reeva, który kocha obie kobiety! Chcąc chronić je obie ... no właśnie. Połączenie dwóch kobiet i mężczyzny nie może wróżyć nic dobrego, czy Reeve opamięta się i wybierze tę właściwą?

„Nienawidziłam go. Nienawidziłam wszystkich tych strasznych i cudownych uczuć, które we mnie wzbudzał. Nienawidziłam jego pełnej i doskonałej kontroli nade mną. Nienawidziłam tego, że traktując mnie tak brutalnie, jeszcze domagał się mojej zgody. Nienawidziłam tego, że nie potrafiłam przestać go kochać.”

Laurelin Paige udowadnia, że erotyki wcale nie muszą kończyć się szczęśliwym happy endem, wielką miłością. Zakończenie tej książki było dla mnie łzawe i wstrząsające. Długo zbierałam się, by tak właściwie przeanalizować, co się w niej wydarzyło. Kobiety czy mężczyźni z miłości potrafią zrobić dużo, co udowodniła tu Amber. Tak naprawdę to jest przykra seria i coś nowego w świecie erotyków. Pokazana została od strony uczuć, poświęceń, a nie takich zwierzęcych popędów. Porusza też problem miłosnego trójkąta, gdzie dwie bliskie sobie osoby zakochują się w jednym mężczyźnie. Z jednej strony nie chcą się zranić, a z drugiej uczucie zwycięża. Przegrana strona czuje żal, nie umie pogodzić się ze stratą dwóch osób. Często kończy się to naprawdę tragicznie w skutkach.

Pierwszy raz z czystym sumieniem powiedzieć mogę, że polecam jakiś erotyk. Zakwalifikowałabym go nawet do innego gatunku, bo jest w nim dość dobrze wyważone proporcje między pożądaniem a uczuciami. Klasyfikowałabym "Ostatni Pocałunek" jako świetny romans ze smakiem. Z jednej strony żałuję, że autorka nie wyda ostatniej części, a z drugiej myślę, że sami możemy dopowiedzieć sobie zakończenie, co jest dobrym wyborem. Myślę, że polecę tę serię damskiemu gronu moich znajomych.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.


Patrycja Łazowska

1 komentarz:

  1. kurczę, bardzo fajna książka :) chyba sobie ją wypożyczę ;) bardzo ciekawy wpis :)
    zapraszam na mojaszafamodnaszafa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń