Augusta Docher "Najlepszy powód, by żyć" [PREMIEROWO]



Augusta Docher już w swojej poprzedniej książce udowodniła, że jeszcze nie jeden as wyskoczy z jej rękawa. "Najlepszy powód, by żyć" to właśnie jeden z nich. Autorka prezentuje nam gatunek New Adult, który miałam przyjemność skosztować przed premierą, choć dopiero dziś premierowo dziele się swoją opinią. Lubię do takich książek podchodzić z dystansem, pełnym skupieniem i spokojem, bo to właśnie one sprawiają, że moje życie przez kilka dobrych godzin, a nawet dni rozpada się na kawałki. Tak było i tym razem. Kilka razy niezwłocznie ją odkładałam, bo łzy całkowicie zaćmiły mój wzrok, który za nic nie mógł skupić się na rozmywających się kartkach. Dodatkowo parę razy zmoczyłam nimi kartki, które zaczęły się falować. Myślę, że te symbole, które pozostawiłam na książce, nie raz przypomną mi tą bolesną, a zarazem piękną i niebanalną historię. Pomysł, jaki wykorzystała tu Augusta Docher, został w pełni wykorzystany. Nie zdarzyło mi się w innych publikacjach znaleźć, choć części fabuły, a to oznacza, że autorka polegała tylko na swojej twórczej inwencji, której pozazdrościć może nie jeden autor czy autorka.

- Nie sposób skąpić kolejnych szans, gdy kogoś kochasz. I choć rozsądek podpowiada, że to głupie, że będziesz cierpieć, że znów spotka cie rozczarowanie, póki kogoś kochasz, twoje serce nie potrafi skapitulować – wyznaje łagodnie.

Główna bohaterka Dominika to typowa dziewczyna z dobrego i bogatego domu. Każdy z najbliższego otoczenia uważa, że ma wszystko, jednak dziewczynie brakuje spokoju, który dawno nie gościu już w jej domu. Rodzice Dominiki ciągle przechodzą kłótnie odbijające się w szkle. Nastolatka spotyka się z Bartkiem, który w krótkim czasie rozkochał ją w sobie. Chłopak jest dla niej ostoją, która pozwala zapomnieć o problemach wciąż się spiętrzających. Jednak to wszystko nagle znika, a bańka pięknego snu rozpryskuje się. Widać już tylko ogień i strach w oczach. Słychać głośny płacz i przeraźliwy krzyk. Czuć tylko pustkę i strach. Widać palące się ciało i uciekające życie..

Dominika budzi się w szpitalu, do którego trafiła przez groźne oparzenia. Nie wierzy w to, że jej ukochany ojciec chciał ją zabić. Jednak czasu nic ani nikt nie jest w stanie cofnąć, a ból fizyczny zostaje przerośnięty przez ten psychiczny. Dziewczyna ma nie zobaczyć swojego ojca, nie usłyszeć odpowiedzi na ważne pytania. Zamyka się w sobie, zagłębia we wnętrzu, opuszcza ciało, zostaje tylko dusza. To ludzie otaczający ją rozpoczynają walkę, by na nowo na twarzy Dominiki zagościł uśmiech sprzed traumatycznego wydarzenia, ale czy to możliwe?

Ludzie niepotrzebnie boją się śmierci. Jeśli Bóg istnieje, pójdziemy do nieba, chyba że byliśmy naprawdę wstrętni i źli, wtedy do piekła, ale przecież jest czyściec! A jeśli Bóg nie istnieje, to jeszcze lepiej. Po prostu nas nie ma, a jak nas nie ma, to nie wiemy, że kiedyś byliśmy. Czyż to nie piękne? Zawsze jest jakieś dobre wyjście.

Kto z nas nigdy nie szukał drogowskazu, w którą stronę iść? Kto z nas nie szukał najlepszego powodu, by żyć? Myślę, że każdy dokonuje takich poszukiwań. Nie zawsze życie układa się tak, jak sobie je wyobrażaliśmy. Podążamy wieloma drogami, nie zawsze każda z nich jest prosta, właściwa, ale to ślepe uliczki, błędy uczą nas najwięcej. Ważne, by przy nas byli ludzie, nasi aniołowie stróże, którzy stoją na straży i zawsze będą, gdy nasz sens nagle wyparuje.

Na drodze Dominiki pojawi się lekarz i jego brat, gdy jeden będzie uleczał ciało, drugi zajmie się duszą. Czy zranione serce i spalone ciało ma szanse na odbudowę? Myślę, że Dominika zasługuję na happy end, ale czy nasza autorka postanowiła go jej zapewnić?

Często karce się za to, że zbyt mocno angażuję się w historie bohaterów, a następnie przelewam te emocje na swoje życie prywatne. Myślę tak, ponieważ jestem osobą wrażliwą snującą głębokie refleksje z każdej opowieści. To dobrze. "Najlepszy powód, by żyć" wyróżnia się tym, że mimo złych wydarzeń czytelnik nie ma siły się oderwać. Autorka wprowadziła podział na narracje oraz czas przeszły i teraźniejszy co nadaje całości swoistego klimatu i nuty ciekawości. Augusta Docher pozwala poznać nam bohaterów, zbliżyć się do nich oglądając świat z ich perspektywy, dzięki czemu łatwiej jest nam ich zrozumieć. Powieść naszpikowana jest emocjami, które nie stanowią tu zgryzoty, lecz ubarwiają ją.

 Swoją drogą, nie wyobrażam sobie ciebie takiej tłustej - wypalam bez zastanowienia i nagle czuję, jak Dominika tężeje w moich ramionach, Od razu się domyślam o co biega. O babskiej urodzie jak o nieboszczyku: albo dobrze, albo wcale.

Czytałam w internecie z ciekawości opinie innych recenzentów. Byłam zainteresowana, czy inni również czują się pod urokiem tej książki. Owszem są. Znalazłam stwierdzenie, gdzie autorka porównuję "Najlepszy powód, by żyć" do "Gwiazd naszych wina". Myślę, że obie książki łączy jedno- wiara i bliscy, którzy nigdy od nas nie odejdą, a przede wszystkim klimat i dawka emocji.

Myślę, że to doskonała książka dla każdego. Gwarantowana jest tu duża dawka płaczu i bólu. Zaopatrzcie się w masę chusteczek i gorącą herbatę. Nostalgiczny nastrój nie opuści was przez kilka godzin mimo zaskakującego zakończenia. Polecam całym sercem.

Moja ocena: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz