Anna Dąbrowska "Jutro będziemy szczęśliwi"



Czasem po przeczytaniu książki następuje moment gdzie brak słów, by ją opisać. Nie jest to spowodowane kiepskim warsztatem autorki, czy błahą historią, ale pokładem emocji, które zostały w niej ukryte. Przez długi czas odszukiwane są prawidłowe zwroty, by połączyć w całość myśli, pozbierać porozrzucane w dobry mak uczucia. Lubię spotykać na swej drodze propozycje, które potrafią na mnie wpłynąć i zapaść w pamięci. Anna Dąbrowska porwała mnie w magię świąt, która tworzy otoczkę tych zarazem smutnych i na swój sposób pięknych wydarzeń. Czułam niewidoczny dla mych oczu zapach cynamonu, żywego drzewka i miłości mieszkającej w naszych sercach. Poprzednia książka autorki równie mocno mnie zachwyciła, co staje się dowodem na to, że Anna Dąbrowska tworzy piękne i wartościowe powieści.

"Chciałam, by uczucie przyszło do mnie nagl i wywróciło mój świat do góry nogami, bym nie mogła spać i jeść, bym czuła jak latam, chociaż moje stopy stąpałyby twardo po ziemi."


Zuza odlicza kolejny rok, odkąd jej ukochany zniknął z jej życia. Łącznie minęło już trzy lata szmat czasu, a mimo to ona nadal odczuwa ból, jakby odszedł wczoraj. Każdego dnia łudzi się, że po otworzeniu oczu jej luby będzie tuż obok. Chociaż próbuję poskładać zranione serce, to one wciąż wybija rytm uderzeń tylko dla niego. Podejmuje decyzje o wyjeździe do Szczecina, by tam na nowo rozpocząć swoje życie. W tym samym czasie wraca Adam, w którym tli się mała iskierka, że na swej drodze znów pojawi się Zuza i wybaczy mu błędy sprzed lat. Jednak rzeczywistość bywa okrutna, jak uleczyć złamane serce, by znów pokochało na nowo? Czy Zuza będzie w stanie po raz kolejny zaufać Adamowi?

Często wielu z nas wybiera złą drogę, ucieka od problemów mijając się z prawdą, bo uciec i zostawić ukochaną osobę jest najłatwiej. Myślimy, że tak jest lepiej, ale gdy przychodzi rzeczywistość i zdajemy sobie sprawę z naszych błędów, często bywa za późno. Połowa mostów, które niegdyś zostawiliśmy za sobą, zostały spalone, a drogi zamknięte. Próbujemy przedostać się na nowo do zamkniętego serca na różne sposoby, ale tylko nielicznym się to udaje. Czasem mimo ukojenia i wybaczenia pozostaje żal i pretensje. Główni bohaterowie książki Anny Dąbrowskiej mieli okazje przekonać się, jak oporny może być los. Jak miłość, która wydawać się mogła solidna może runąć. Co wtedy począć? Jak się odnaleźć?

"Mężczyźni nie lubią kobiecych łez. Spływające po twarzy kropelki powodują w nich wyrzuty sumienia. Myślą: skoro ona płacze, to muszę zrobić coś, by przestała, i bezradnie próbują przyjąć rolę pocieszyciela."

Okres świąteczny to czas, gdy robimy postanowienia, staramy się być lepsi, obiecując poprawę. Tworzymy listę postanowień. Jednak, gdy mija ten okres, wszystko wraca do normy, a my zapominamy o tym, co jeszcze jakiś czas temu obiecywaliśmy sobie w duchu. To przykre, bo gdyby każdy z nas czynił dobro, nasz świat byłby zupełnie inny. Myślę, że Zuza stanęła pod trudnym znakiem. Spalić most i próbować dalej zapomnieć o Adamie, czy wybaczyć mu i na nowo podjąć próbę odbudowy więzi?

"Patrzę na ciebie i chcę zrozumieć każdą twoją opowieść. Próbować stać się jej częścią, wyobrazić twoje emocje... Chcę widzieć twoją twarz, kiedy do mnie mówisz. Nauczyć się rozpoznawać twój smutek, złość, żal, radość."

Anna Dąbrowska stworzyła powieść emocjonalną, niebanalną z ogromnym przesłaniem. Doskonały wyciskacz łez porywa nasze serca. Powieść od kobiety dla kobiet. Autorka na długo pozostanie w gronie moich ulubionych. Pokazała mi, że należy brać życie w swoje ręce, dbać o to, co się ma i pielęgnować. Może być tak, że jednego dnia mamy wszystko, a następnego już nic.

Moja ocena 10/10 - celująca.


1 komentarz:

  1. Fajnie że pokazujesz nowe książki i jeszcze gdzie kupić. Pierwszy raz widzę takie wykazy z możliwością zakupu.
    Ja chyba nie kupię ale może podeślę komusi co lubi taki rodzaj książki.

    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń