#41 Diane Rose "Carpe diem" PRZEDPREMIEROWO
"Byłam egoistką. Byłam okrutna, ale chciałam kochać i być kochana. Chciałam go zatrzymać jak najdłużej, chociaż wiedziałam, że na niego nie zasługuję."
Rosalie Heart prowadzi życie przeciętnej młodej kobiety, stara się dbać o linię i czerpać z życia jak najwięcej. Na pozór jej codzienność wydaje się być spokojna, naturalna i niczym się nie wyróżniająca. Rosalie jak każda dziewczyna w jej wieku chętnie spotyka się z przyjaciółmi i po cichu oczekuję na tą jedyną prawdziwą miłość. Niestety, los postanowił sprzeciwić się jej planom każąc grać inną talią kart. Diagnoza zdaje się być hym.. niewiarygodna? Jednak mimo to Rosalie nie poddaje się i postanawia w pełni zaakceptować wieść o chorobie. 600 dni jakie jej zostały to dla nas tylko jedna, mała cząstka, kroplą w morzu, a dla niej to czas, który zamierza wykorzystać jak najlepiej. Pozostało tylko jedno zadanie - oswojenie z tym rodziny i przyjaciół, którym trudno będzie przyjąć wieść o tym, że każdy dzień przybliża ją do śmierci. Jednak i tym razem los nie pozostaje jej dłużny a Rosalie na swej drodze spotyka kogoś, kto odmieni jej dni bezpowrotnie..
"Jeśli kogoś naprawdę kochasz, to nie opuścisz go kiedy zacznie spadać na dno. Będziesz po prostu robił wszystko by go stamtąd wyciągnąć."
Pierwszym plusem jakim należy obdarować autorkę jest koncept, który w pełni wykorzystała. Diane Rose apeluje o to abyśmy dostrzegali przemijający często zmarnowany czas i cieszyli się z każdej nawet najdrobniejszej rzeczy, bo nigdy nie wiemy kiedy nastąpi nasz koniec. Tytułowa bohaterka zmaga się z niewydolnością serca, która bez przeszczepu oznacza dla niej śmierć. Bardzo spodobało mi się tak dogłębne opisanie transplantacji, ponieważ autorka uświadamia nas, że każdy z nas może uratować ludzkie życie. Sama jestem dawczynią krwi, która planuje zapisać się do rejestru dawców narządów oraz szpiku.
Diane Rose zadbała o język i dialogi, które stworzone zostały z lekkością i bez zbędnych opisów, co nadaje książce pełną przejrzystość i subtelność w odczycie. Zatroszczyła się o to aby postacie były naturalne i budziły w nas wewnętrzna sympatie. Każdy ich dzień, porażki, małe i duże sukcesy równie dobrze stać się mogą naszą, zwykła codziennością gdyż zostali doskonale wykreowani.
"Nienawidziłem współczucia. Współczuciem się nie leczy. Współczucie to głupie usprawiedliwienie. Współczują lekarze, którzy nie potrafią wyleczyć twoich bliskich."
Nie zabrakło również wątku miłosnego, który pojawia się w momencie, gdy Rosalie postanawia przestać marzyć o tym, że ktoś będzie w stanie ją pokochać. On wydaje się być wyśnionym ideałem, który rozpromienia jej dni.. jednak jest ale.. Rosalie nie mówi mu o chorobie. Czy prawda wyjdzie na jaw?
Książka od pierwszego słowa po ostatnią kropkę naładowana została wieloma emocjami. Wraz z bohaterami przeżywamy chwile pełne radosnych uniesień by po chwili jednoczyć się w bólu. To lekka powieść poruszająca trudny temat, który obecnie jest powszechny na całym świecie a jedynym ratunkiem okazuję się empatia drugiego człowieka i chęć pomagania. Każde uczucia w niej zawarte są prawdziwe bez koloryzowania, widać głęboki wkład emocjonalny i ogromne serce Diany.
"Carpe diem" to powieść, która powinna znaleźć się w zbiorze książek obowiązkowych do przeczytania. Ta książka poruszy serca nawet największych twardzieli!
Mam przyjemność bycia ambasadorką "Carpe diem" oraz miałam przyjemność napisania do jej wnętrza rekomendacji.
Autor: Diane Rose
Tytuł: "Carpe Diem"
Wydawnictwo: Videograf
Liczba stron: 464
Kategoria: Literatura obyczajowa, romans
Data premiery: 06 kwietnia 2017 rok
Moja ocena: 10/10
Za książkę serdecznie dziękuję autorce oraz:
Dziękuję za wspaniałą recenzję :D
OdpowiedzUsuńCzytam same pozytywne recenzje tej książki. Już wcześniej wpisałam ją na listę do przeczytania, bo to książka idealna dla mnie.
OdpowiedzUsuńTo musi być "mocna" książka, poruszająca serce...
OdpowiedzUsuńchce przeczytać! <3
OdpowiedzUsuńMam i ja :) W weekend biorę się za czytanie :)
OdpowiedzUsuń