K.A. Linde "Dobry wybór"



„Dobry wybór” K.A Linde był na mojej liście książek must have od dawna – po prostu wiedziałam, że chcę ja mieć u siebie na półce. Kiedy więc okazało się że mogę ja zrecenzować, nie wahałam się ani chwili. Książka to totalnie mój klimat - uwielbiam romanse i nawet jeśli historie w nich zawarte są oparte na monotonnym schemacie, to moim zdaniem i tak każda ma w sobie swój niepowtarzalny urok. Do tej pory zawsze jakimś cudem okazywało się że miałam rację, tak i w tym przypadku w tej lekturze odnalazłam kolejnego książkowego męża.

Z K.A Linde spotkałam się po raz pierwszy przy pierwszej części serii Mr. Wright czyli „Dziewczyna mojego brata”, która opowiadała historię najstarszego z rodzeństwa Wrightów, oraz  Emery -dziewczyny z którą w czasach szkolnych chodził London. Pierwsza część mi się spodobała - dostałam niegrzecznego chłopca i gorącą historię. Były jednak pewnie niedociągnięcia, choć mimo wszystko książkę oceniam dobrze. Natomiast „Dobry wybór” jest drugą częścią serii i opowiada historię Londona i Heidi (przyjaciółki Emery). Tutaj autorka poszła już w nieco inną stronę - bardziej romantyczną. Nie mam jej tego za złe bo była to dobra historia i miło spędziłam czas podczas jej czytania. Dlatego uważam, że to był dobry wybór.

Tak jak wspomniałam wyżej, akcja tej części  kręci się wokół Londona i Heidi. London Wright jest zawodowym golfistą mieszkającym w Tampa z żoną Mirandą, który jako jedyny z rodzeństwa odciął się nieco od rodzinnej firmy Wright Construction. Heidi pracuje w rodzinnej firmie Wrightów jako inżynier, będąc jedną z niewielu kobiet w tym sektorze firmy.  Pewnie zastanawiacie się, jak to może być - historia dotyczy Heidi i Londona, a posiada on żonę? Cóż – los połączył ich znacznie wcześniej.  Heidi i London znają się długie lata, razem chodzili do szkoły. London w dawnych czasach umawiał się z przyjaciółką Heidi-Emery. Ich historia rozpoczyna się na nowo od powrotu Londona do rodzinnego Lubbock na spotkanie klasowe organizowane z okazji 10 lecia ukończenia szkoły. Mężczyzna przylatuje na nie sam, gdyż jego relacje z żoną nie są najlepsze.  London zdawał sobie od dłuższego czasu z tego sprawę, ale teraz jego żona pokazała swoją twarz której on przez długi czas nie chciał dostrzec.  Podczas imprezy w barze, dochodzi do pierwszego pocałunku między bohaterami. Od dawna coś ciągnęło ich ku sobie jednak zawsze coś stawało im na drodze. London wie już że nie chce być z Mirandą – brzmi na jasną sytuację. Niestety nie jest tak. Heidi nie jest przekonana czy do rozwodu dojdzie, dlatego postanawia być ostrożna. Nie pozwala by wydarzyło się między nimi coś więcej.

„Nie powinieneś-odparłam.-Więcej tego nie zrobię. Nie zostanę taka dziewczyną. To jest brak szacunku do mnie i brak szacunku do Mirandy.To jest po prostu złe-paplałam jak nakręcona, ponieważ wiedziałam, że jeśli zamilknę, to przegram.Palce mnie swędziały, żeby go chwycić, przyciągnąć do siebie i znów zacząć całować.”

Po wydarzeniach z zjazdu studentów nasi bohaterowie postanawiają się spotkać i porozmawiać o tym co między nimi zaszło. Umawiają się w kawiarni - jednak na horyzoncie pojawia się Miranda. Do spotkania nie dochodzi, a w wyniku tłumaczeń i namawiania przez żonę, London postanawia wrócić z nią do domu dając jej jeszcze jedną szansę. Wraca również ze względu na powzięte tam zobowiązania związane ze swoją karierą. Wyjeżdża. Jednak po dotarciu na miejsce dociera do niego, że musi coś zmienić. Po dwóch latach męczarni jest w końcu gotowy wziąć się za swoje życie.

Po rozpoczęciu rewolucji w swoim życiu po miesiącu London wraca do Lubbock i zostaje szefem Heidi, co nie do końca jej odpowiada. Relacje między nimi wciąż są napięte po ostatnim spotkaniu. Kobieta jest na niego wściekła ale mimo usilnych starań  nie potrafi ukryć, że cieszy się na jego widok pomimo wszystko.

„Widok Londona sprawił mi taką przyjemność, że aż byłam na siebie o to zła. Boże, ten garnitur. Ta Twarz. I nie była to tylko kwestia fizyczności. Na jego widok poczułam że…. tak powinno być. Jakby kawałek układanki wreszcie trafił na swoje miejsce.” 

London po powrocie nie próżnuje i wszelkimi sposobami próbuje załagodzić sytuację. Stara się wyjaśnić wszystko Heid. Jednak  zjednanie sobie jej przychylność nie jest  takie proste – jednakże mężczyzna jest wytrwały. Dodatkowym czynnikiem, który powoduje obawę kobiety jest ich relacja zawodowa- bardzo ceni ona swoją pracę, jest dla niej wszystkim. Do wszystkiego doszła sama. Sytuacja życiowa nie pozwala jej w tym momencie na utratę pracy. Jednak chemia i namiętność, która tliła się między nimi przez długie lata bierze górę nad zdrowym rozsądkiem i nie pozwala im się trzymać od siebie z daleka. 

„Bo ja należę do Ciebie, a Ty należysz do mnie. Nie jesteśmy ograniczonym punktem na linii tylko ciągłością.”

Kiedy w końcu postanawiają podjąć ryzyko i decydują oddać się swoim uczuciom, pilnują aby nikt niepożądany się nie dowiedział o nowym obliczu relacji. Nie wszystko idzie po ich myśli, pewne sytuację mszczą się na nich, muszą walczyć nie tylko z niekorzystną sytuacją  lecz także z widmami przeszłości, jak również  sami ze sobą. Czy przeciwności losu wygrają? Jakie kłody los rzuca pod nogi kochankom? Z jakimi prywatnymi demonami walczą bohaterowie? Czy im się uda być razem mimo wszystko? Tego dowiecie się sięgając po książkę. Moim zdaniem - nie pożałujecie. Mały cytat na zachętę:.

 „Nic nas nie dzieliło. Nie było między nami przestrzeni, emocji czy oddalenia, których nie potrafilibyśmy pokonać. Znał wszystkie moje uczucia, dotykiem zbadał każdy zakątek mojego ciała. Życie bez niego było męczarnią i postanowiłam, że nigdy więcej do tego nie dopuszczę.”

W historii dzieję się dużo - przyznam szczerze ciężko mi było wybrać co powinnam napisać w recenzji żeby nie popsuć wrażenia z lektury a zachęcić. Mam nadzieje, że misja się udała.  Jeśli chodzi o bohaterów bardzo podoba mi się jak wykreowała ich autorka. Heidi nie jest kolejną szarą myszką - to silna, mądra odważna, robiąca karierę i bardzo przebojowa kobieta. London natomiast mimo paru słabych sytuacji, jest mężczyzną niemalże idealnym - romantycznym, czułym, ma w sobie pierwiastek niegrzecznego chłopca, jednak pozwala się zdominować. W tej kwestii autorka poszła bardziej w stronę romansu i romantycznej historii z niegrzecznymi wątkami. Nie dominują one jednak - jest ich zaledwie kilka (tutaj mogłabym się przyczepić do autorki, że mogła by je bardziej podrasować -moim zdaniem za szybko je urywała. Brakowało w nich również nieco ognia, byłoby to miłym dodatkiem). Godnym uznania jest przedstawienie historii z dwóch perspektyw. Uwielbiam mieć możliwość zajrzenia do umysłów bohaterów - poznania ich myśli, sposobu rozumowania,  pozwala mi to w większy sposób się z nimi zżyć. Historia Londona I Heidi może być dla niektórych momentami zbyt cukierkowa - ale czymże byłaby historia miłosna bez grama słodyczy? W książce możemy spotkać się  z walką ze swoimi słabościami. Pokazuje,  że czasem spotkanie tej odpowiedniej osoby pozwala uporać się z nimi. Osoba, która nas zrozumie i będzie potrafiła czytać nas jak otwartą księgę, osoba która nauczy czym jest poświęcenie i bezwarunkowa miłość. W książce poruszanym tematem są również problemy zdrowotne, wzloty i upadki związane z karierą, kwestie rodzinne - na pewno nie zabraknie emocji wszelkiego rodzaju. Myślę, że miłośniczki romansów będą zadowolone - ja na pewno jestem.                                                                                                                                                                            Klaudia Pałac 

                                     
                            Za książkę dziękuję Wydawictwu Burda Publishing Polska
                                                        








3 komentarze:

  1. Bardzo ciekawie Brzmi. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubie osobiscie romansow,ale jak Ty cos napiszesz to człowiek jest zachęcony do przeczytania tak,ze nawet jak sie nie jest fanem danego typu lektur to sie przeczyta,bardzo zachecajaco brzmi:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :) Cieszę się, że zachęcam do czytania :)

      Usuń