Adam Faber "Kroniki Jaaru - Księga luster".


Przeglądając oferty coraz więcej wydawnictw, stwierdzić można, zachęca odbiorców swoich produktów wzrokowym chwytem. Powstające nowe okładki zachwycają wielobarwnością, dbałością o szczegóły. Ich piękna szata graficzna kusi nie jedną okładkową srokę. Sama przyznać muszę, że nie raz zdarzyło mi się zakupić książkę tylko i wyłącznie z jej względów wizualnych. Połączenia korzystnych okładek doskonale komponują się w wielu trikach na półkach, czy większej biblioteczce. Gdy tylko otrzymałam ofertę zrecenzowania „Kroniki Jaaru”, od razu mój wzrok przykuła baśniowa, twarda oprawa, a następnie opis, który stanowił smaczek znakomitej lektury. Cały wykreowany świat kusi, przenosi do innego wymiaru, a to wszystko w towarzystwie znakomitych dodatków, które uprzyjemniają chwilę przy książce. I choć nie powinno oceniać się książki po okładce, to tu to z czystym sercem można oszukać to stwierdzenie.

"Muzyka unosiła się na wietrze, ale była tak delikatna, że nie dało się jej dokładnie uchwycić. Kate słyszała ją zresztą bardziej w sobie samej niż w uszach."


„Księga luster” kryje w sobie wiele atutów. Na pozór zwykła historia przemienia się w fantastyczną podróż do krainy Jaaru. Kate mieszka ze swoją ciocią, która cechuje się żelaznymi zasadami. Kategorycznie zabrania interesować się dziewczynie nieznanymi mocami. Zaleca też trzymać się jej z dala od sklepu, do którego Kate powędrowała z dziecięcą radością. Jak wiadomo, to co zakazane kusi nas najbardziej. Dzieci znane są z wyrażania nadzwyczajnej chęci poznawania tego, co zostaje im odebrane lub czego nigdy nie było dane im posmakować. Co więcej, kiedy dziewczyna otrzymuje od sprzedawczyni tajemniczą księgę, jest przekonana, że jej wybór okazał się słuszny.

Kate trafia do Jaaru magicznego świata, który swoją konstrukcją przypomina nam miejsca opisywane w czytanych nam przez rodziców baśniach. Spotyka nieznane jej dotąd postacie, zwierzęta, a te, z którymi obcuje w codziennym życiu, są blisko zaprzyjaźnione. Jednak, jak w każdym fantastycznym świecie przystało, dobro ma też mroczną stronę, a ta postanowi dosięgnąć swymi szponami naszej bohaterki. Natomiast Kate została stworzona na podobieństwo każdej z nas. Łączy w sobie prostotę, dziewczęcą niewinność, ale także szczyptę kierowania się emocjami. Nie ma w niej zarozumiałej panny, a zagłębiając się w lekturze, miałam poczucie, że przypomina ona raczej dziewczynkę niż młodą kobietę w wieku licealnym. Autor nie próbuję stworzyć ją postacią dominującą, lecz doskonale dobiera proporcję, co nadaje całości równowagi. Przy „Księga luster” nie da się nudzić, przez całą fabułę przewija się wiele wątków, intryg, przepowiedni, że napłynęło we mnie niemałe zdziwienie, gdy dobrnęłam do końca. Miło wspominam lekturę i cieszę się, że obok mnie spoczywa już drugi tom, czekając, aż po niego sięgnę.


"Wiatr, słońce i niebo zdawały łączyć się z nią. Każda część tego świata była jej częścią i nawet gdyby Kate teraz spadła, nie zginęłaby, tylko stopiła się z tym wszystkim."

Jedynym minusem, postacią, która nie przypadła mi do gustu, był ferzym. Chłopiec, którego mogłabym śmiało przyrównać do ciamajdy ze smerfów. Działał mi na nerwy, kierował się tak naprawdę lekkomyślnością. Szybko przychodzi mu sprowadzanie na siebie nieszczęść. Natomiast trudno przyznaje się do błędu, co tak naprawdę stanowi całą przyczynę systemu porażek. Czytając, miałam wrażenie, że autor kreował swoje postacie na podobieństwo tych, które już istnieją, ale szybko wyłączyłam to myślenie, co stało się zabiegiem na plus, ponieważ po przeczytaniu reasumując całość, stwierdziłam, że to naprawdę świetna książka, pozbawiona banalności.

Kate często porównywana zostaje do Harry’ego Pottera, ja jednak odchodziłabym od tego, ponieważ to zupełnie dwie inne historie, a takie zestawienia myślę, że tylko zniechęcają osoby, które do popularnego czarodzieja mają sceptyczne podejście. Odnalazłam niewiele podobieństw, których reasumując często, nie idzie uniknąć w tak ogromnym natłoku powstających książek. Nie lubię takich zabiegów jako chwytów marketingowych czy też ocen, bo takie recenzje skutecznie mnie zniechęcają.

"Czy to wszystko mogło być tylko złudzeniem? Czy mogło się jej tylko śnić?Zresztą... Jawa czy sen - jakie to miało znaczenie?"

Główny problem, który sprzyjał mi od samego początku to zakwalifikowanie „Księga Luster” danej grupie odbiorców. No, bo polecana jest młodzieży, w swoich rękach mieli ją również nie jedni dorośli, ale tak naprawdę ma się wrażenie, że z tej historii najwięcej przyjemności czerpałyby dzieci. Z całą pewnością roześle książkę dalej, by to właśnie one mogły poznać krainę Jaaru.

Jeśli macie ochotę znów poczuć się dzieckiem i przenieść się do tajemniczej krainy to ta książka jest właśnie dla was. Gwarantuje wam lekki język, zabawną i fantastyczną historię z chwilami grozy to serdecznie zapraszam.


Moja ocena: 9,5/10

Patrycja Łazowska

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona 




2 komentarze:

  1. Fascynują mnie "Kroniki Jaaru" i cały czas rozważam ich lekturę, bo zapowiadają się doprawdy magicznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałem, że książka momentami nie do końca jest dla dzieci, ale może już coś mieszam. :P
    Mimo wszystko, chcę sięgnąć po tę książkę, magiczna okładka doskonale spełnia swoją funkcję za każdym razem przyciągając mój wzrok.

    Pozdrawiam jeżowo
    Nikodem z Jeże czytają

    OdpowiedzUsuń