#3 Liebester award

Już jakiś czas temu do tej zabawy zostałam nominowana przez blog Kocham czytać. Niestety, gdzieś w szale nowych wyzwań zapomniałam o tej nominacji. Dopiero dziś odkrywając ją na nową postanowiłam odpowiedzieć na pytania. Serdecznie dziękuję Karolinie za to, że akurat mnie zaprosiła szczerze mówiąc chyba już wie, że ja lubię odpowiadać na takie pytania i sprawia mi to ogromną radość. Myślę, że pozwala to lepiej poznać czytelnikom lub innym bloggerom osobę prowadzącą danego bloga. 



Dobre pytanie, pierwsza myśl jaka nasunęła się bez większego wymyślania to "Kubuś Puchatek". Jednak, kiedy wracam gdzieś dalej, głębiej w przeszłość to zdecydowanie szale przechyla "Dziadek do orzechów" w starej wersji nagranej jeszcze na kasetę. Piękna bajka, którą mogłam oglądać kilka razy dziennie.  Nie pamiętam skąd ją mieliśmy ale przebijało to każdą pojawiającą się później wersję. 


Nie wiem, naprawdę nie wiem. Jako dziecko nie byłam jeszcze tak wielką miłośniczką książek, jak teraz a to co czytałam było podstawowymi klasykami czytanymi przez dzieci, które zazwyczaj podobają się wszystkim. 


Oczywiście, że łasuchem trzeba mieć do siebie dystans, kochać się i w pełni akceptować. Jestem łasa na książki a w moich  żyłach płyną słowa piękne i wznoszące wysoko. 


Maliny, bezdyskusyjnie najlepszy smak zeszłego lata. Czytanie książek przy świeżo zebranym koszyczku malin kuszących zapachem i wyglądem było cudownym doświadczeniem. 


Do tej pory przeczytałam tylko jedną książkę fantastyczną, w której podobali mi się wszyscy zmieniło to także moje podejście do tego gatunku. Jeszcze pewnie zdążę wyrobić sobie negatywne zdanie o jakimś fantastycznym bohaterze.


Może to nie tytuł ale nie przeczytam już niczego z Wattpad'a.
Książki tam pisane dzielą się na te dobre i przepraszam za określenie przysłowiowy "szajs". Na opowieści na dobrym poziomie zazwyczaj trzeba czekać długo czasami wcale nie zostają dokończone, a szkoda. Sama kiedyś tam dużo pisałam, jednak przestałam gdy ktoś skopiował moje opowiadanie zmieniając tylko imiona.  


Jako typowa romantyczna dusza zdecydowanie najczęściej sięgam po literaturę typowo kobiecą, jednak ostatnio blisko mi również do obyczajówek czy kryminałów. Moją nową miłością są książki Remigiusza Mroza i Katarzyny Puzyńskiej - mistrzostwo!


Może nie, nie lubię ale nie zachwyciła mnie tak, jak większość grona zwłaszcza damskiego. To książka Jojo Moyes "Zanim się pojawiłeś" przez długi czas zastanawiałam się, czy ze mną wszystko w porządku, czy na pewno jestem tą duszą przepełnioną pierwiastkami miłości? Ten wyciskacz łez pozostawił moje oczy suche, dla mnie to po prostu kolejna dobra powieść miłosna, którą warto przeczytać. Nie wiem dlaczego tak jest może dlatego, że czytam stosunkowo dużo i to, co zostało zawarte w książce nie jest czymś nowym. 


Myślę, że każda książka i jej bohaterzy zostawiają w nas cząstkę siebie.


Wymienię tu kilka bo zawsze robię jeden po drugim czyli: wącham książki, przekartkowuję je i nagminnie dotykam. To czynności, które wykonuje nieświadomie w różnych miejscach nawet publicznych czego się nie wstydzę. 




Tegoroczne święta wielkanocne miną pod znakiem kończącego się dla mnie liceum i zbliżającej wielkimi krokami maturą, dlatego będę starała się wypocząć w gronie najbliższych by nabrać sił i potrzebnej mi energii. 

8 komentarzy:

  1. Zwyczaj wąchania książek u mnie też mocno utrwalony. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również wącham książki! To mi chyba zostanie do końca życia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznaję również wącham książki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Także wącham książki :-D

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha ja tez uwielbiam zapach druku ! Ebooki nigdy nie zastapia mi prawdziwych ksiazek :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja właśnie mam na półce 'Zanim się pojawiłeś' w ramach Book Tour, więc jestem ciekawa, czy ze mnie jakieś łzy ta powieść wyciśnie. "Kubuś Puchatek" był rozkoszny :D Mi zalegają dwa LBA i jakoś się do nich nie mogę zabrać, a to już chyba miesiąc, jak nie lepiej, od nominacji ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Każda nowa książka zostaje przeze mnie obwąchana, ale najlepszy zapach mają starsze książki:)
    Pozdrawiam i zapraszam http://zaczytananapoddaszu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Przyznaję, że trafiłaś na trudne pytania. A przynajmniej ja miałabym problem, żeby na nie odpowiedzieć. Chociaż nie, dwa są proste - w dzieciństwie nie lubiłam "O krasnoludkach i sierotce Marysi" (do tej pory mam po niej traumę) i byłabym smerfem Marudą :)

    A "Zanim się pojawiłeś" czytałam z przekonaniem, że to chłam i bardzo pozytywnie się zaskoczyłam. Problem polega na tym, że zasadniczo nie czytam romansów ani obyczajówek, a tutaj tak naprawdę tego romansu do końca nie widziałam. Dla mnie to książka o odnajdywaniu siebie i podejmowaniu trudnych decyzji. I może jeszcze o tym, że niepełnosprawność nie zawsze musi się wiązać z kalectwem. Kiepsko napisana, ale bardzo sprytnie skonstruowana i mądrze przedstawiająca kilka trudnych tematów.

    Całe szczęście, że ludzie mają różne zdania na różne tematy, bo dzięki temu każdy pisarz znajdzie swoje grono odbiorców, a każdy czytelnik pisarza, którego pióro i podejście do tematu mu odpowiada :) Ja np. wiem, że po kolejne książki Moyes nie sięgnę, ale cieszę się, że akurat tę przeczytałam :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń