#31 Tiphnie Yanique "Kraina miłości i zatracenia" PREMIEROWO
Wyobraź sobie podróż w czasie, mamy początek dwudziestego wieku. Na wyspach Dziewiczych władzę obejmują Stany Zjednoczone, co oznacza koniec rządów prowadzonych przez Danie.
Podczas z jednej z wypraw na morzu Karaibskim ginie doświadczony kapitan. Osieroca trojkę dzieci wyróżniające się ośmielającą urodą. Eona, Anette i Jacob to tajemnicze osobowości będące w posiadaniu mocy, które niekoniecznie mogą okazać się dobre. Jakie konsekwencję przyniosą za sobą złe wybory? To historia przepełniona pasmem zdrad, narodzin i śmierci. Opowiada o zakazanych romansach i pokusach pełnych magicznych rytuałów.
Na rynku wydawniczym pojawia się coraz więcej książek, których fabuła skłania potencjalnych czytelników do głębszej analizy tekstu wraz z odkryciem zawartego w nim sensu. To tego typu kategorii należy własnie "Kraina miłości i zatracenia", która wywołała we mnie fale dość sprzecznych emocji. Trudna, zawiła, jednak mimo to przeżyjesz historię jaką nigdy dotąd nie było dane Ci spotkać.
W powieści bazujemy nad tym, co magiczne a naturalne. Pomiędzy dobrem a złe istnieje wąska granica często przekraczana przez bohaterów. Każdy z nich staje się być uzależniony od poprzedniego bez posiadania jakiejkolwiek odpowiedzialności i samodzielności. Jedno wydarzenie pociąga za sobą pasmo kolejnych. Mimo, że cała historia według mnie jest zbyt rozciągnięta i wiele razy powstrzymywałam się od nadmiernego ziewania to ogromnym plusem staje się wplecenie wątków mitologicznych. Nie potrzebnym zabiegiem jest tu opisywanie wielu tak naprawdę niczego nie wnoszących wątków, czasem miałam wrażenie, że fabuła tak naprawdę prowadzi donikąd. Jednak największym minusem całej sagi jest narracja, autorka zmienia ją wprawiając czytelnika w zagubienie. Najczęściej występuję narracja trzecioosobowa mimo to niejednokrotnie pada słowo "my" lub wprowadzone zostają wydarzenia widziane z perspektywy Anette, Jacoba lub Eony co dodatkowo powoduje nieudogodnienia. Duże zaskoczenie stanowiło dla mnie zakończenie, które w żaden sposób nie dało się przewidzieć.
Język użyty w książce jest trudny, pełen wyszukanych słów. Czasem mimo oryginalnych stylów wypowiedzi bohaterów męczyłam się czytając kolejne strony. Jestem osobą gustującą w współczesny język, bardziej nowatorskim i przychylny odbiorcy.
Mimo to książka ta jest warta polecenia osobą lubiącym rodzinne sagi. Pojawia się tu watek skomplikowanych relacji, jakie nie powinny łączyć ojca z córką czy siostrę z bratem. Nie potrafię jednoznacznie wyrazić opinii na temat tej książki o ile zarys fabuły jest nietuzinkowy o tyle jej dopełnienie stanowi największe mankamenty. Świetni wykreowani bohaterowie, dobrze opisana sytuacja polityczna jednak mimo to książkę odłożę na półkę pełna sprzeczności.
Autor: Tiphanie Yanique
Tytuł: "Kraina miłości i zatracenia"
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 17 luty 2017 rok
Kategoria: Literatura obyczajowa, romans
Moja ocena: 5,5/10
Podczas z jednej z wypraw na morzu Karaibskim ginie doświadczony kapitan. Osieroca trojkę dzieci wyróżniające się ośmielającą urodą. Eona, Anette i Jacob to tajemnicze osobowości będące w posiadaniu mocy, które niekoniecznie mogą okazać się dobre. Jakie konsekwencję przyniosą za sobą złe wybory? To historia przepełniona pasmem zdrad, narodzin i śmierci. Opowiada o zakazanych romansach i pokusach pełnych magicznych rytuałów.
Na rynku wydawniczym pojawia się coraz więcej książek, których fabuła skłania potencjalnych czytelników do głębszej analizy tekstu wraz z odkryciem zawartego w nim sensu. To tego typu kategorii należy własnie "Kraina miłości i zatracenia", która wywołała we mnie fale dość sprzecznych emocji. Trudna, zawiła, jednak mimo to przeżyjesz historię jaką nigdy dotąd nie było dane Ci spotkać.
W powieści bazujemy nad tym, co magiczne a naturalne. Pomiędzy dobrem a złe istnieje wąska granica często przekraczana przez bohaterów. Każdy z nich staje się być uzależniony od poprzedniego bez posiadania jakiejkolwiek odpowiedzialności i samodzielności. Jedno wydarzenie pociąga za sobą pasmo kolejnych. Mimo, że cała historia według mnie jest zbyt rozciągnięta i wiele razy powstrzymywałam się od nadmiernego ziewania to ogromnym plusem staje się wplecenie wątków mitologicznych. Nie potrzebnym zabiegiem jest tu opisywanie wielu tak naprawdę niczego nie wnoszących wątków, czasem miałam wrażenie, że fabuła tak naprawdę prowadzi donikąd. Jednak największym minusem całej sagi jest narracja, autorka zmienia ją wprawiając czytelnika w zagubienie. Najczęściej występuję narracja trzecioosobowa mimo to niejednokrotnie pada słowo "my" lub wprowadzone zostają wydarzenia widziane z perspektywy Anette, Jacoba lub Eony co dodatkowo powoduje nieudogodnienia. Duże zaskoczenie stanowiło dla mnie zakończenie, które w żaden sposób nie dało się przewidzieć.
Język użyty w książce jest trudny, pełen wyszukanych słów. Czasem mimo oryginalnych stylów wypowiedzi bohaterów męczyłam się czytając kolejne strony. Jestem osobą gustującą w współczesny język, bardziej nowatorskim i przychylny odbiorcy.
Mimo to książka ta jest warta polecenia osobą lubiącym rodzinne sagi. Pojawia się tu watek skomplikowanych relacji, jakie nie powinny łączyć ojca z córką czy siostrę z bratem. Nie potrafię jednoznacznie wyrazić opinii na temat tej książki o ile zarys fabuły jest nietuzinkowy o tyle jej dopełnienie stanowi największe mankamenty. Świetni wykreowani bohaterowie, dobrze opisana sytuacja polityczna jednak mimo to książkę odłożę na półkę pełna sprzeczności.
Autor: Tiphanie Yanique
Tytuł: "Kraina miłości i zatracenia"
Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 17 luty 2017 rok
Kategoria: Literatura obyczajowa, romans
Moja ocena: 5,5/10
Za książkę serdecznie dziękuję:
A czy w książce jest dużo, przegadanej treści, z której mało co wynika i dużo nudzących opisów? Zwracam na to uwagę, ponieważ strasznie się w takich sytuacjach nudzę... w czasie czytania.
OdpowiedzUsuńBardzo interesująca recenzja;) sama jestem jednak fanką historii o głębokich uczuciach poprzeplatanych zaskakującymi zwrotami akcji;)
OdpowiedzUsuńTa przygoda czytelnicza jeszcze przede mną, zapowiada się interesująco, chętnie sięgnę po książkę. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Lubię takie klimaty i lubię, kiedy książka zmusza mnie do myślenia, więc zainteresowałaś mnie ta pozycją :)
OdpowiedzUsuńOdnoszę wrażenie, że nie przypadłaby mi do gustu, a szkoda, bo wygląda całkiem klimatycznie.
OdpowiedzUsuńzapowiada sie ciekawie, przeczytam jak bedzie okazja
OdpowiedzUsuńDziękuje za recenzję :-)Cieszę się, bo wykorzystam w czasie urlopu
OdpowiedzUsuńhttp://www.pangrodzki.pl - blog artysty, pisarza
OdpowiedzUsuńZobacz moją nową książkę science-fiction i muzykę elektroniczną oraz obrazy olejne na płótnie.