Tarryn Fisher "Margo"
„Margo” Tarryn Fisher chodziła za mną już od
jakiegoś czasu, mimo że nie jest to gatunek po który często sięgam. Coś mnie w
niej jednak zaintrygowało i zaciekawiło - a do tego moja bookowa siostra
poleciła mi ją, mówiąc, że się nie rozczaruje. Teraz, będąc już po lekturze,
sama nie wiem co czuje. Tarryn swoim pisaniem udowodniła, że nic nie jest takie
jakie nam się początkowo wydaje.
Poniekąd z samą
autorką miałam już okazję się spotkać(w duecie z C. Hoover "Never
Never"). Ta historia również wywołała u mnie mieszane uczucia ze względu
na pozostawione niejasności i
niedopowiedzenia niektórych wątków. Teraz już wiem kto za nie odpowiadał - podczas
czytania Margo spotkałam się z podobną sytuacją. Tyle że Never Never to była całkiem
słodka historia, przy tej już słodko nie jest.
Tytułową bohaterką jest Margo Moon, która to
opowiada wydarzenia z przed paru lat swojego życia. Dzięki czemu możemy
zobaczyć jak diametralne zachodzą w niej zmiany. Dziewczyna mieszka wraz z
matką w ponurym miasteczku Bone, które reprezentuje wszystko co złe. Jest to
tak zwana szemrana okolica, która ukazuje upadek moralności ludzkiej, zepsucia,
destruktywnych zachowań. Sama matka Margo jest idealnym przykładem degeneracji,
wywołującej kompletny brak zrozumienia jej zachowania. Do córki odnosi się
poprzez rozkazy tylko wtedy gdy czegoś potrzebuje. Sama nie opuszcza domu, żyje
w swojej własnej pustce -jedyny kontakt jaki ma z innymi ludźmi następuje gdy
przyjmuje klientów wieczorową porą. Nasza bohaterka próbowała wywołać jakąś
reakcję u swojej matki, ale w końcu
poddała się, zdając sobie sprawę z bezsensowności działań. W pewnym momencie w
życiu kobiety pojawia się Judah – niepełnosprawny chłopak z sąsiedztwa, poruszający
się jedynie na wózku. To on reprezentuje jedyne światło w jej ponurym życiu. On
jeden dostrzega ją, rozmawia, jest jej przyjacielem. Jemu jednemu zależy.
„-Maggie-mówi Judah- Ludzie, wiesz, nasi rodzice i
przyjaciele, są tak zniszczeni, że nawet nie zdaja sobie sprawy z tego
zniszczenia. Po prostu krzywdzą wszystkich, którzy staną im na drodze. Nie
zatrzymują się, żeby pomyśleć o tym, co nam robią. Ból czyni z ludzi egoistów.
Izoluje ich. Sprawia, że patrzą tylko do wewnątrz, nigdy na zewnątrz.”
Kluczowym momentem który najbardziej wpłynął na
Margo jest zaginięcie 7 letniej dziewczynki Neveah. Główna bohaterka znała ją, kilka
razy z nią rozmawiała i widziała ją jako ostatnia. Świadomość zdarzenia nie dawała
jej spokoju - chciała aby sprawiedliwości stało się zadość. Jednak nikt nie
mógł się spodziewać, jakie to będzie niosło konsekwencje dla niej samej. Jak
wielkie zmiany się dokonają i że sama zmieni się bezpowrotnie.
„Wszyscy kogoś udajemy; szukamy tego jedynego
zakątka ludzkości, do którego pasujemy, a potem staramy się grać swoją rolę.[…]
Wszyscy jesteśmy owcami podejmującymi pracę, rodzącymi dzieci, przechodzącymi
na dietę i starającymi się stworzyć coś wyjątkowego, używając do tego złamanych
serc, znudzonych umysłów i zranionych dusz, które daje nam to życie. I to
wszystko już kiedyś było, każda radość, każdy smutek.”
Przyznam się ciężko było mi napisać recenzję tej
książki. Po jej przeczytaniu zostałam z pustką w głowie, naprawdę nie wiem, co
o niej myśleć. Nawet nie wiem, czy ona mi się podobała. Mam mieszane uczucia,
mały mętlik w głowie. Z początkiem lektury sądziłam, że jest to historia
dziewczyny która wychowała się w złym otoczeniu. Współczułam doświadczonej
bólem i cierpieniem bohaterce, miałam
nadzieję, że może wyjdzie ponad to (nie mogłam się bardziej mylić). Z czasem
Margo przechodzi drastyczną przemianę - dzieją
się rzeczy, których się nie spodziewałam. W pewnym momencie historii następuje przełom
tak brzemienny w skutkach, że w konsekwencji nie wiedziałam co jest prawdą, co
kłamstwem, a co wymysłem. Tarryn przeprowadziła całą akcję tak, że po jej
przeczytaniu czytelnik zostaje z większą ilością pytań niż odpowiedzi.
Mocnym przekazem tej książki jest to jak bardzo
zawodny potrafi być ludzki umysł. Czasem nie uzmysławiamy sobie pewnych faktów,
często żyjemy złudzeniami. Każdy z nas może być winny wypieraniu niewygodnych
faktów, tworzenia lepszych (choć
nieistniejących) rzeczywistości. Wszystko po to, aby jakkolwiek poradzić sobie
z tym, co mieszka w ciemnych zakamarkach naszych umysłów.
Można by zarzucić Tarryn brutalność tej książki,
ukazanie najbardziej potępianych ludzkich zachowań. Wyciągnięcie na pierwszy
plan tej brzydkiej strony ludzkiej natury przez autorkę rodzi pytanie- po co pisała coś tak okropnego? W jakim celu wymyśliła
tych wszystkich wstrętnych bohaterów, tą całą mieścinę Bone? Dlaczego ukazała
ludzką naturę jedynie ze złej strony?
Autorka pokazała, że zło mieszka w każdym człowieku, ukazując jak
nieprzewidywalni są ludzie oraz jak pozory czasem bardzo mylą. Każdy z nas może
mijać na ulicy Margo i nawet o tym nie wiedzieć. W każdym z nas może być coś z naszej bohaterki, ale nie zdajemy
sobie z tego sprawy.
Książkę polecam tym, którzy lubią gdy historia
zaburza ich spokój wewnętrzny. A jej przekaz niczym nowa cząstka nas pozostanie
na długo dając nam do myślenia. Tarryn zaserwowała nam dużo przemyśleń na temat
szczęścia, życia, swoich własnych wyborów które warto przeczytać i sobie
przyswoić.
Klaudia Pałac
Książkę mogłam przeczytać dzięki, portalowi Czytampierwszy.pl
Ja i Tarryn Fisher jakoś nie mamy specjalnie po drodze, aczkolwiek bardzo ciekawa i rzeczowa recenzja!
OdpowiedzUsuńI ta fotka, cudo :)
Gorąco pozdrawiam,
iskraczyta.blogspot.com
Bardzo dziękuję takie komentarze są bardzo motywujące :) Również pozdrawiam serdecznie :)
UsuńCiekawa książka,głęboka:)
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć jest ciekawa
Usuń"Margo" to przykład przemyślanej książki, obok której trudno przejść obojętnie. Bardzo trafna recenzja, choć pisanie na temat tego tytułu z pewnością nie jest łatwe. Będziemy do Ciebie wracać! :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziekuję za miłe słowa i za bardzo podbudowujący komentarz :) Oczywicie zapraszam na inne recenzję mam nadzieję, że nie zawiodę :)
Usuń