L.A.Casey "Keela" (Bracia Slater)



L.A. Casey do tej pory pokazała mi się z całkiem dobrej strony. Pierwsze trzy tomy serii o braciach Slater okazały się dobre i poprawne, choć nie należą do tych porywających czytelnicze serca. Oddałam jej ogromny plus za to, że relacje toczące się w akcji są rzeczywiste i odbywają się między rodzeństwem. "Keela" nie okazała się gorsza bądź równie dobra, choć posiada w sobie coś, co wyróżnia ją od pozostałych tytułów bowiem psychika głównej bohaterki, jej myśli i przemyślenia zostały opisane w tak mistrzowski sposób, że nie jedna autorka może Casey pozazdrościć. Ta cała otoczka jednak przyćmiła i tak krótkie wydarzenia rozgrywające się na kartkach książki, co niestety oddziaływało na jej niekorzyść. Część tę traktuje jednak jako dodatek, dopełnienie poprzedniej części o Alecu.


"Keela troszczy się o to, co kocha"- chyba trafniej nie można było określić tej historii, Wiadomo nie od dziś, że przeciwieństwa lubią się przyciągać. Tak jest też w tym przypadku. Keela jest osobą spokojną, rozważną, choć jeśli chodzi o intymne relacje z Aleckiem, to bez wątpienia zamienia się w diablicę. Związek tej dwójki rozwinął się niespodziewanie i niezwykle szybko. Wydawać się może, że wszystko idzie zgodnie z planem, a ich związek kwitnie. Jednak szybkie tempo i niechęć do zranienia drugiej osoby sprawiły, że w pewnej chwili Keela dusi w sobie wszystkie bolączki. Nagle zatrzymuje czas i zdaje sobie sprawę, że nie nadąża, chciałaby zwolnić, a tym samym boi się urazić ukochanego. Przez długi czas nosi w sobie niepokój, aż wreszcie zwierza się przyjaciółkom, które radzą jej jak najszybciej porozmawiać z partnerem. Keela mimo strachu rozmawia z Aleckiem, który ku jej zdziwieniu pozytywnie odbiera wiadomość o rozwoju ich relacji. Jednak to nie wszelkie problemy.


W życiu Keeli następuje czas wyprowadzki z ukochanego mieszkania. Trudno jej pożegnać się z miejscem, gdzie spędziła długi okres. Mimo to postanawia zamieszkać razem z ukochanym. W pakowaniu rzeczy pomagają im przyjaciele, ale dochodzi do pewnych gierek, których Panie mają pożałować. W końcu wiedzą, co na mężczyzn działa najbardziej. Keela zmęczona ciężkim dniem marzy o odpoczynku, jednak jej marzenie szybko się rozwiewa, gdy okazuje się, że Alec zorganizował dla nich parapetówkę. Złość kobiety potęguję się, gdy jej przyjaciółki upijają się, a na imprezie pojawiają się nieproszeni goście...


Po przeczytaniu książki moje uczucia podzielone były na kilka kategorii. L.A.Casey przyzwyczaiła mnie do obszerniejszych książki i wielkie było moje zdziwienie, gdy chwyciłam "Keele". Następnie niezadowolona byłam z sytuacji, jakie opisywała autorka. Nie kleiły mi się za nic, a zakład między grupą Keeli, a Aleca wydawał mi się absurdalny. Zachowanie Aleca również wyprowadzało mnie z równowagi. Duży chłopiec, który kocha, ale wszystkie decyzje podejmowane przez niego są pochopne, uszczęśliwiające na siłę i tak naprawdę nie pytał Keeli, czego chce ona. Natomiast, jak już wspomniałam, bardzo spodobała mi się poruszona kwestia psychiki Keeli — jej zachowania, myśli, ból i koszmary, które ją nękają. Mistrzostwo.


Cała seria, jak i poszczególne tomy nie należą do lektur, po które warto sięgnąć, ale dobrze jest to zrobić, gdy szuka się luźnych czytadeł, kobiecych czytadeł. Nie znajdziecie tu mądrości, ale poznacie historię niegrzecznych facetów i ich kobiet. Lekka, miła i przyjemna — taka właśnie jest ta książka.


Moja ocena: 5,5/10 


Patrycja Łazowska 

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu. 


2 komentarze:

  1. Ostatnio głośno o tych książkach. Jedni chwalą, inni negują. Nie zaczytuję się w takiej literaturze na co dzień, ale myślę, że seria o braciach Slater może się sprawdzić jako taka niewymagająca lektura po ciężkim dniu albo w przerwie między poważniejszymi pozycjami. Kiedyś może dam szansę tej serii.
    Pozdrawiam ciepło ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Osobiście uwielbiam serię o braciach Slater, choć oczywiście nie jest to jakaś wybitna literatura :D Zgadzam się z tym, że autorka świetnie opisała psychikę Keeli :D Dopełnienie II tomu było zdecydowanie dużo lepsze od pierwszego ("Bronagh"), który autorka niestety zepsuła :/


    kochajacaksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń